czwartek, 23 listopada 2017

Po przerwie wakacyjnej

Po naładowaniu baterii inspiracji, z nową energią wkraczam po raz kolejny w wir pracy. 

Witajcie długo po przerwie wakacyjnej!

Cały wolny czas poświęciłam na odpoczynek, mało było typowo pracy twórczej, po prostu zbierałam siły na kolejny, jeszcze cięższy rok szkolny.

Pierwszą część wakacji spędziłam w Alpach, gdzie skupiłam się na szkicach wrażeniowych, zwłaszcza akwarelowych. Krótko mówiąc malowałam z czystej przyjemności, na co rzadko mam czas w roku szkolnym.

Tutaj dwa z takich szkiców z wioski w której mieszkałam przez niecały miesiąc. Każdy powstał w czasie do pół godziny.


Po powrocie z Francji skupiłam się troszkę na swoich wewnętrznych koncepcjach, o czym mam nadzieję wspomnę niebawem.
Jednak cały ten czas podsumuję jednym słowem: odpoczynek.

Po lenieniu się przyszedł czas na pracę, której z każdą chwilą przybywa, więc proszę o wyrozumiałość. Tygodnie zlewają się ze sobą w zastraszającym tempie, że nawet nie wiem w jakim wymiarze czasowym znajduję się aktualnie.

Na koniec wiadomość dla osób od dawna oczekujących na drugą część "Podstaw szkicu", pojawi się ona (i tutaj wielki znak zapytania) ale będzie wraz z zaplanowaną niespodzianką. Także cały czas dopisuję, tworzę, pracuję starając się ogarnąć to w chaosie pracy i życia.

Pozdrowionka i do następnego

niedziela, 11 czerwca 2017

Jak radzić sobie z akrylem? Kilka wskazówek dla zielonych

Farby akrylowe to dość młody wynalazek. Nie dają się poprawić po wyschnięciu, do jej rozrabiania używa się jedynie wody. Ich wszechstronność jest bardzo przydatna.

Swoje przygody z farbami zaczynałam jak każdy- z plakatówkami. Gdy troszkę podrosłam dostałam mały komplet akryli. Od razu je pokochałam za żywość barwy i brak brudzenia się i babrania z kolorami pod spodem, jak w przypadku gwaszu czy plakatówek. Są też bardziej poręczne i mobilniejsze w użyciu od olejów. Potem bez zawahania zakupiłam duże tuby farby.

Początki były ciężkie, farba ma zupełnie inny charakter i wymaga innego sposobu malowania. Dla wielu osób jest on na początku nie do przeskoczenia i już na stracie odkładają je na bok. Przyczyna w większości jest podobna: brak umiejętności do tego rodzaju farby. Ale nie martwcie się, problem jak najbardziej jest do rozwiązania.
Przyznam się szczerze, że przy próbie każdych nowych farb z firmy, której jeszcze nie używałam, czuję się jakbym zaczynała malować od początku. Muszę poznać jej konsystencję, napigmentowanie, rozrabialność z wodą i szybkość wysychania. To wcale nie jest tak, że od razu chwyta się farby i działa się cuda. Na początku trzeba nauczyć się narzędzia, a potem oczekiwać, że praca wyjdzie.

Akryl- idealne narzędzie do nauki malowania

Po wyschnięciu akryl nie wybacza. Nie da się zmazać pomyłek, ale można je z łatwością zamalować. Przy nauce malowania trzeba się nastawić, że początki będą niezadowalające i prace mogą wyjść dopiero za którymś podejściem. Akryl wysycha szybko, dzięki czemu możesz składować prace bez długiego czekania aż wyschnie oraz bez strachu przed niszczącą wodą. Nie potrzebujesz także kupować drogich blejtramów, zaopatrz się po prostu w grubszy papier.

Akryl uczy przemyślanego nakładania plam barwnych, daje to idealny fundament do malowania olejami czy akwarelami. Uczysz się także mieszania kolorów na palecie, ponieważ każdy odcień będziesz musiał rozmieszać z osobna.

(Ciekawostka: malowanie odbywa się nie tylko farbą, dotyczy operowania plamą barwną. De Facto kredkami, pastelami czy ołówkiem również można malować. I na odwrót, farbą można rysować, jeżeli opiera się ona na kreskach)


Farba może mieć charakter akwareli, jeżeli rozrobiona będzie większą ilością wody, ale również może być grubo nakładana, kryjąca. Oznacza to, że błędy i pomyłki bardzo łatwo zamalować. Po wyschnięciu farba staję się dość elastycznym plastikiem, więc nie ma możliwość pomieszania z kolorem pod spodem.

Jakie farby i pędzle na początek

Największą sławę wśród początkujących hobbistów mają małe kompleciki farb po 20, a nawet 15ml. Kusi ilość kolorów w porównania do ceny. Nic bardziej mylnego! Kupując takie małe tubki okropnie się przepłaca. Najlepszą inwestycją na początek są tuby mające najmniej 100 ml. Nie musisz kupować od razu całej gamy barw. Wystarczą 3 podstawowe kolory(Żółty, Magenta, Cyan) + biały. Odradzam czerwieni, błędne jest twierdzenie, że jest ona kolorem podstawowym w farbach, Magenta (jak w kolorach CMYK) zalicza się do bazy podstawowej, tak jak w farbach drukarskich. Aby uzyskać czerwień dodajemy do magenty żółtego. Czarnego odradzam kupować w dużej tubie, będzie wprowadzać w błąd początkujących, zamiast przyciemniać prawidłowo za pomocą koloru, będzie odbywać się za pomocą czerni. W efekcie obraz wygląda śmiesznie i płasko. Jeżeli nie czujesz się, aby zrezygnować z czerni- wybierz Czerń Marsową. Ma ona szaro-zielony odcień i jest bardziej naturalna od typowej czerni. O kolorach mogę bardziej się rozpisać innym razem, jest to temat rzeka.

Jeżeli nie pokochasz akryli- nic straconego. Przydadzą się do wszelkich prac handmade, do gruntowania pod oleje... praktycznie do wszystkiego.

I pamiętaj! Nie kupuj farb z najniższej półki. Nie prowadzi to do niczego dobrego. Ich napigmentowanie przeraża, a raczej ich brak. Często są przeźroczyste, więc nie kryją jak trzeba. Mało tego, nie mieszają się prawidłowo, więc jest wręcz pewne, że zniechęcą cię na starcie.
Tutaj kilka firm sprawdzonych przeze mnie w przystępnej cenie i dobrej jakości:

  • Daler Rowney Graduate Acrylic
  • Maimeri Acrilico
  • Talens Amsterdam
  • Renesans A'kryl
  • Polycolor
  • Ferrario Master Acrylic
Osobiście korzystam z W&N Galeria 500ml i tub Maimeri 200ml, napigmentowanie jest po prostu bajeczne, jeszcze nie spotkałam równie dobrych farb akrylowych, chociaż słyszałam od znajomych, ze podobne są też Liqutexy. 
I tu was zaskoczę- korzystam głównie z bazy, 4 duże słoje + tubka czerni (kiedy leń przyjdzie, nie chce się ciągać całego, ciężkiego zestawu farb, więc biorę wyłącznie bazę). To wystarcza mi w 100%, chociaż posiadam wcześniej zakupione
tubki z różnych firm i kolorów.

Co do pędzli polecam kupić syntetyczne o miękkim włosiu. Płaski bardzo szeroki(około 10 cm), płaski średni(około 5 cm), płaski wąski(około 2cm), okrągły i płaski gruby(8), okrągły i płaski cienki(4) to dla mnie podstawa. Do tego mam trochę pędzli do detali. 
Jakie wybierzesz- twój wybór, odradzam jednak kupowanie cienkich pędzli na początek. 

Nie polecam także do akrylu pędzli ze szczeciny świńskiej, są zbyt sztywne i nie przyjmują tyle farby, co trzeba. Za to pędzli naturalnych po prostu szkoda, akryl niszczy pędzle, więc nie ma sensu wydać 40 zł na jeden pędzel i niedługo potem go wyrzucić.
Firma nie ma znaczenia, najlepiej wybrać się do sklepu plastycznego i samemu wybrać jakie będą pasować najlepiej.


Podłoże pod farby

Tutaj cię ucieszę. Tak jak wspominałam wyżej, nie potrzebujesz żadnego płótna, płyt, czy desek. Wystarczy zwykły, w miarę gruby papier lub karton. Papier wybieraj od około 130g/m , cieńsze mogą mieć problem z farbą i wodą. Oczywiście im grubsze- tym lepsze. Ważne, aby podłoże nie było śliskie- farba musi się czegoś przyczepić, od śliskiego może po prostu odpaść.

W jaki sposób malować

Sposobu malowania akrylem trzeba się nauczyć. Wiele osób marudzi, ze za szybko wysycha, moim zdaniem to zaleta. To jest charakter tych farb, takie zostały stworzone.



Malowanie zaczynamy od dużych plam koloru zmierzając do coraz mniejszych, co nazwane jest laserunkiem. Wyrzućcie z głowy wszelkie wygładzanie barw, wszelkie brusche, blury i tym podobne. W akrylu działamy plamami i nie ma miejsca na ich wygładzanie. Nie ma na to czasu, bo zanim się obejrzycie farba wyschnie.
Plamy różnicuje się odcieniami, im ich więcej, tym bogatszy obraz.

Polecam gruntowanie kolorem przed przystąpieniem do pracy. Obraz będzie ciekawszy, a kolor spójny.


Czego unikać na początku

Przede wszystkim odradzam małe formaty. Akrylem bardzo trudno maluje się małe formaty. Trzeba najpierw dokładnie poznać medium. Farba ma to do siebie, że jest lekko ciągnąca,  wręcz 'plastikowa'. Mały format jest do zrobienia, lecz wymagające technicznie. Malowanie zaczynajcie od formatów najmniej A2, B2 i/lub większych. Oczywiście na początku będzie to szok, jeżeli dotychczas malowałeś/łaś na standardowej kartce A4, ale uwierz, będzie lepiej. Paper przyczep do deski i ustaw ją dość pionowo, najlepiej jak masz sztalugę, ale bez niej też dasz radę. Większy format także wymusi na Tobie myślenie plamą barwną od najbardziej rozległej do mniejszej, pomoże w myśleniu od ogółu do szczegółu. Małe A4 daje nam poczucie, że nie ma tak dużo do zrobienia i zaczynamy automatycznie od detalu, co na przyszłość może bardzo zablokować malowanie i dalsze postępy.

Unikaj małych palet, duża paleta da tobie swobodę mieszania i tworzenia dużej ilości odcieni. Może posłużyć za nią deska, szyba czy stara okładka po bloku, ważne aby był to format nie mniejszy jak A3. Praca będzie wtedy łatwiejsza i bardziej komfortowa.

Unikaj także kładzenia farby prosto z tuby. Rozrabiaj kolor z innymi i z wodą. Ale także nie rób zbyt wodnistej farby, bo będzie wszystko płynąć. Z czasem nabierzesz wprawy, potem sam zdecydujesz kiedy i jak rozrobić ją.


Nie nastawiaj się, że od razu wyjdzie arcydzieło. Daj sobie duży margines błędu. Nie sugeruj się, że jeżeli wychodzi tobie malarstwo olejne, gwaszowe czy akwarelowe od razu będziesz umieć malować akrylem. Daj sobie czas, pozwól, aby farba powiedziała wszystko o sobie, nie narzekaj i nie porównuj jej z innymi technikami, zaakceptuj ją taką, jaka jest. Tylko dzięki temu uda ci się jej nauczyć.





To tyle na początek. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu pomogłam. Dajcie znać, czy chcecie więcej dowiedzieć się o malarstwie akrylowym, wtedy przygotuję conieco.

Trzymajcie się i do następnego.

czwartek, 8 czerwca 2017

Plener malarski

Nie wierzę, że to już czerwiec! Nie mogę uwierzyć, że druga klasa tak szybko zleciała. Czas bardzo szybko leci.
Na koniec maja były plenery, bardzo udane i owocne. Wybrałam się z grupą ze szkoły malować zwierzaczki, które później będzie można kupić na aukcji charytatywnej, a pieniążki pomogą ratować kolejne zwierzaki. (dla tych mniej zorientowanych, w szkole artystycznej jest coś takiego jak obowiązkowe zajęcia w terenie, zwane plenerem)
U mnie powstał osiołek, kucyk i konik.


 Zdjęcie skończonego konika po prostu się nie uchowało, zresztą mało jestem z niego zadowolona. Osiołka uważam za najlepszy obraz, a wam co się najbardziej podoba?
Tak się złożyło, że wszystkie prace malowane były olejami.
Jak tylko zdobyłam fundusze, bez zastanowienia kupiłam je, duże tuby, no bo przecież i tak się nie zmarnuje ;) I to był strzał w dziesiątkę! Bardzo polubiłam tą technikę. Oczywiście mam uczulenie na terpentynę i musiałam zaopatrzeć się w eco-rozpuszczalnik. Jak się okazało, wcale nie gorszy od oryginału. Tak naprawdę świetnie można sobie radzić bez rozpuszczalników, po przecież to jedynie pomoc w malowaniu. Nawet pędzle myję w zwykłym mydle, przecież i tak dożywotnio przeznaczyłam je do olejów, więc po co je odolejać.

Prace wyżej były pierwszymi (nie licząc konika rok temu pożyczonymi farbami, ale był on robiony zbyt na przymus, aby się zaliczać).
Sądzę, że oleje we właściwym czasie wpadły mi w ręce. Teraz w malarstwie poruszam się dość pewnie i dzięki temu farby wydają się bardzo prostą techniką.

Tylko musiałam się uporać z pilnowaniem ubrań przed farbą (akurat to się nie udało) i wszelkimi owadami i paprochami kochającymi się przyklejać do farby.

Teraz też coś dużego maluję, ale o tym może innym razem. Niech to będzie niespodzianka :)

I nie myślcie, że rzeźba poszła w odstawkę! W międzyczasie robię w glinie rzeczywistych rozmiarów głowę konia arabskiego. Muszę skończyć do końca roku szkolnego, przez wakacje mogłaby spaść ze stelażu, a gliny jest tam sporo tak jak i włożonej pracy.


I to tyle na dziś. Krótko, bo nie mam weny na wielostronnicowe opowiadanie. A może to i lepiej, na pewno nikogo nie zanudzę :)
Trzymajcie się i oczekujcie na post-niespodziankę jeszcze w tym tygodniu.

Osiołek Ludwiczek

Nareszcie mogę wziąć udział w jednym z wyzwań art-piaskownicy. Zawsze czas na realizację gdzieś uciekał. 

Tutaj baner z wyzwania.

Podsyłam osiołka na płótnie malowany farbą olejną powstałego podczas pleneru malarskiego. Mam nadzieję, że zbytnio nie odbiegłam kolorem. Rozmiar około 50cm wysokości.

A dla każdego z moich czytelników, którzy chcą także wziąć udział kliknij tutaj aby przejść do postu z wyzwaniem. Czas jest do końca czerwca :)


czwartek, 4 maja 2017

Co robię gdy nikt nie widzi

Witajcie moi mili!

Tak wiem, już pięknie się zapowiadało z poradnikiem o rysowaniu, a tutaj pusto... 
Wcale to tak nie wygląda, jak wygląda :) Zbieram materiały i na bierząco piszę posty, a są aż 3 w przygotowaniu. Tylko na wszystko potrzeba czasu, nie w moim stylu jest dawać półprodukt. Dlatego wytrwale czekajcie, mur beton, że się doczekacie.

Ale co robię przez długie dni, kiedy nic nowego na blogu się nie pojawia?
Przede wszystkim staram się uczyć i wyrobić ze wszystkimi terminami z pracami do szkoły. A dokładam sobie wszystkiego podwójnie, biorę dodatkowe zadania, konkursy czy bywam na zajęciach dodatkowych, głównie z rzeźby i malarstwa.

A'propos rzeźby, co myślicie o tej dziedzinie? Próbowaliście coś kiedyś?

Mnie ona fascynuje i przyciąga jak magnes. Jeszcze do niedawna zmuszałam się do zajęć dodatkowych, a teraz na własną rękę, ale z pomocą nauczyciela tworzę rzeźbę, pierwszą aż tak dużą. Jest ona spełnieniem mojego skrywanego marzenia. O tym co to jest napiszę w swoim czasie, na razie zaczynam pracę i troszkę ona potrwa. Do końca roku szkolnego dam radę. 

W tym roku szkolnym zrobiłam 7 główek człekowych 1:1. Tutaj pochwalę się zdjęciem mojej ostatniej (kto jest na bierząco widział pewnie już ją na facebooku)
Ta ta dam!

Dla jasności, wszystkie główki robione były w glinie na podstawie żywego modela.
Nie jest jeszcze idealnie, ciągle rozwijam swoje umiejętności.

Rzeźba jest bardzo przydatna, dzięki niej poprawiłam "rozumienie" anatomii i przestrzenności. Zaczęłam zauważać mięśnie i detale, które kiedyś traktowałam jedynie jako cień czy światło. Dlatego gorąco polecam ją każdemu. Fakt, że trudniej jej się nauczyć niż rysunku oraz wymaga ona trochę miejsca i więcej funduszy, ale mimo to warto. 

Powoli przymierzam się do rzeźbienia w drewnie, ale jak na razie tylko w nim wypalam. W produkcji pan somoku. Tutaj próbka.

Oto właśnie przepis na wykorzystanie walizki pomocniczki, która przestała być pomocna. Kiedyś była art-walizką z lidla z przyborami. Potem wnętrze zostało rozkręcone, a deski ze środka zeszlifowane, teraz służą do wypalania. Za to walizka trzyma w zamknięciu moje przybory, między innymi stos pędzli, paletki malarskie i pastele.

A tak poza sztuką, ciągle aktywnie jeżdżę na Qunikach. Bo nic nie odstresowuje bardziej jak 2 godziny w lesie z quniem pędząc przed siebie.
Krótka wizualizacja Qunikowania (próbka animaszionowania)

środa, 15 marca 2017

Pokonać ARTlenia

Pan Leniu skutecznie zwalcza mój zapał. Coś zaczynam i nie kończę. Coś w tym roku ze mną nie tak.

Podejrzewam, że powoduje to nagromadzenie się wszystkiego, czasu wolnego jest mało i tak samo wychodzi. Nic dodać, nic ująć.
Poniżej prace do dokończenia, namawiam na głosowanie na skończenie danej pracy, obiecuję wygranego kandydata skończyć w ciągu tygodnia.

A więc mamy 4 poderzanych:
W areszcie od 3 miesięcy

W areszcie od miesiąca

W areszcie od 6 miesięcy

W areszcie od roku

Którego z podejrzanych wtrącić do więzienia prac skończonych?
Czekam na waszą opinię w komentarzach

(A tak w zawiasach, w końcu coś dalej ruszy się z panem youtubem i tworzeniem filmów. Ja wiem, że już wcześniej, a nawet 4 lata temu coś tam było, ale z faktu, że nie byłam w stanie nazwać wedle swojej myśli, to jakoś podupadło... Do dziś, do znalezienia magicznego przycisku stworzenia kanału z docelową nazwą, kto wcześniej nie szukał, to nie znajdywał... Ale nie jestem zła w komputrach, po prostu nigdy tego nie szukałam. A jak uda mi się znaleźć coś kręcącego w formacie 20/30, bo kwadrat do filmów no niezbyt dobry wybór, to tym bardziej proszę spodziewać się czegoś fajnego)

Jak szkicować cz.1

Spotykałam się z różnymi poradnikami w internecie, zdecydowana większość skupia się jak narysować włosy, oko, rękę czy jak cieniować. Taka wiedza najczęściej odwołuje się do przerysowania zdjęć. Nie uczą patrzenia jak rysownik ani rysownia z natury, a ta wiedza jest niezbędna do dalszego rozwoju artysty. 
luźny, portretowy szkic

Dobry szkic to podstawa do wszystkich dziedzin sztuki. Przede wszystkim to umiejętność patrzenia na przestrzeń, patrzenia jak rysownik. Można kilkanaście lat spędzić przerysowując perfekcyjnie zdjęcia, a chwycisz ołówek, aby narysować z natury portret znajomego i... wychodzi kosmita. Nagle się dowiadujesz, że całe lata spędzone nad kartką nie sprawiły że umiesz rysować to co widzisz.

Dzieje się tak z prostej przyczyny. Zdjęcia są już opracowanym gotowcem. Wykadrowane, odpowiednio naświetlone, zamrożone w ruchu. Rysunek zawsze możesz odłożyć na x czasu do szuflady i wrócić kiedy tylko chcesz. Mając styczność z rysunkiem z natury czasu jest znacznie mniej, sytuacja oświetleniowa może się zmieniać, a także kąt patrzenia gdy wyjdziemy gdzieś na chwilę.

Umiejętność szybkiego szkicowania i ujęcia charakteru rysowanego obiektu zainteresowania, mimo pozorów jest bardzo trudna. Wymaga od nas biegłości w perspektywie i anatomii oraz pogodzenia ręki z okiem. Jest ważnym filarem w rysowaniu, malowaniu, a nawet grafice.

5-cio minutowe, zapoznawcze szkice postaci

Na początek nie musisz zaopatrywać się w sterty przyborów, wystarczy kilka. Nie duś portfela, daj mu żyć i zaoszczędź.

Uniwersalny i tani zestaw do szkicowania składa się z 3 ołówków (2B, 4B, 6B). Tyle na początek wystarczy, oraz w szkicownik (format nie mniejszy jak A4, aby ręka czuła się swobodnie i miała miejsce na machnięcie). Polecam na początek bloki szkicowe z szarym papierem. Są bardzo tanie i lekkie. Ich ziarnistość i specyficzny charakter papieru pozwolą na stawianie kresek bez przełamania bariery "białej kartki".

propozycja szkicownika: blok szkicowy z szarym papierem
Świetnym pomysłem jest zrobienie szkicownika samemu. Najprostszym sposobem jest kupienie bloku A3 z rodzajem papieru, jaki nam odpowiada. Następnie składamy kartki na pół i zszywamy. Okładkę można zrobić, ale nie trzeba, zależy kto jak lubi.
Posiadam wiele takich szkicowników. Pewnie kiedyś napiszę jak zrobić szkicownik.

Przede wszystkim nie oceniaj siebie surowo, ale też nie twierdź że po kilku szkicach jesteś mistrzem. Patrz racjonalnie, dostrzegaj nawet najmniejsze postępy i ciesz się z nich. Rysuj ulubione rzeczy, fragmenty pomieszczenia, krajobrazu czy ukochanego psiaka. Najlepiej aby to było z natury, to co widzisz. Zdjęciami można się posiłkować, ale trzeba mieć w tym umiar. Pamiętajmy że zdjęcia to gotowa, opracowana i wykadrowana kompozycja, której trzeba się nauczyć. Dzięki dobrej kompozycji rysunek staje się ciekawszy, robi dobre wrażenie i przede wszystkim odpowiednio prowadzi wzrok odbiorcy.

Na początku nic nie będzie wychodzić tak jak chcesz, dlatego nie zniechęcaj się, na wszystko potrzeba czasu. Najlepsza rada to szkicuj, szkicuj, obserwuj, szkicuj!
Dokładnie obserwuj przedmioty: z której strony pada światło, jakie tworzą cienie, gdzie jest najjaśniejsza, a gdzie najciemniejsza część przedmiotu, jakie są relacje między przedmiotami, co sprawia, że widzimy je jako całość.

Pamiętaj, że rysowanie to przede wszystkim sztuka patrzenia kształcona przez lata. Ale to także przyjemność odtwarzania tego, co widzimy. To naturalny odruch każdego człowieka, wcale nie warunkowana przez talent. Każdy może nauczyć się rysować na przyzwoitym poziomie.

Trzymajcie się ciepło i miłego szkicowania


czwartek, 26 stycznia 2017

Pierwszy krok do bycia arystą, czyli o pierwszej wystawie

W życiu każdego artysty nadchodzi ten moment, kiedy stwierdzamy, że nasze umiejętności są na wysokim poziomie i chcemy pochwalić się swoim warsztatem dalej jak w gronie najbliższych. No tak, ale jak się do tego zabrać? Gdzie i kiedy zorganizować? Czy trzeba za to płacić?

Dzisiejszy temat będę omawiać na przykładzie ostatniej mojej wystawy "Rozbrykany kolor"

1. Tematyka, wybór prac

Pierwsze co należy zrobić, to zastanowić się co chcemy pokazać. Brzmi trochę oczywiście, ale jest to kluczowa czynność, bo przecież nie pokażemy widzom wszystkiego. Najlepiej wybrać takie, które w jakiś sposób są powiązane ze sobą, czy to tematyką, czy techniką. Chodzi o to, aby tworzyły całość, jakiś przekaz dla widza. Wtedy zostaniemy odebrani (jako artyści) o wiele poważniej i dojrzalej. Proponuje sprawdzony sposób: rozłożyć potencjalne prace na podłodze i stańmy tak, aby je widzieć. Łatwo będzie nam wtedy oszacować czy prace tworzą całość.

Następną ważną sprawą jest zastanowienie się nad tematyką ( chodzi także o treść) i tytułem wernisażu.
Tytuł to kluczowa kwestia. Jest zapowiedzią tego, co zaprezentujemy i nada indywidualności wystawie. Warto go wielokrotnie przemyśleć, pamiętajmy, że każdy zinterpretuje go na swój własny sposób, dlatego posługujmy się w miare powszechnymi skojarzeniami i nie komplikujmy zbytnio go.

U mnie tematem były konie. Chciałam pokazać bieżące malarstwo oraz postęp jaki osiągnęłam na przestrzeni lat, oraz co zapoczątkowało zainteresowanie sztuką. Początkowo długo krążyłam wokół tematu wschodu słońca (symbol początku), pojawił się pomysł "Brzask", "Kolory wschodu" co potocznie kojarzy się bardziej z kulturą wschodnią, "Wschodzący kolor" i wiele innych, których nie potrafię wymienić. Chciałam oddać kolory swojego malarstwa razem z symbolem początku, od czego się wszystko zaczęło. Zbyt dużo komplikowania i nikt poza mną nie domyśliłby się, że chodzi mi o początek, który wziął się od koni. Wszyscy spodziewaliby się na wystawie pejzaży.
Długo potem głowiłam się nad tytułem, co jak na złość szło mi opornie. Aż nagle, kiedy zaczęłam myśleć w mało skomplikowany sposób, wpadł mi do głowy pomysł z "rozbrykanym kolorem". Humorystycznie i kolorowo- idealne odzwierciedlenie moich prac.

 Główne prace na wystawie :



Temat wspólny: konie

Gdy nie będziemy komplikować sobie życia, pomysły same przyjdą. Jeżeli długo nic nie uda nam się wymyślić- poczekajmy, pomysł przyjdzie w odpowiednim momencie. Nie zapominajmy, że nie jesteśmy sami! Pytajmy o pomysły i opinie osoby bliskie, a może nam rozjaśnią w głowie i natchnią...


2.Cel

Jaki mamy cel pokazując swoje prace? Może chcemy wywołać pewne emocje i refleksje na dany temat u obserwatorów, albo po prostu chcielibyśmy zaprezentować się najbliższej okolicy. Zależnie od przeznaczenia wystawy możemy stwierdzić jacy będą potencjalni odbiorcy i do nich dostosować charakter wystawy. Na przykład podczas wystawy "refleksyjnej" powinniśmy przygotować ją w bardziej oficjalny sposób, zaś w przypadku wernisażu- może być luźny,  nawet koleżeński.

3. Miejsce

Wiedząc już jaki będzie cel i grono odbiorców, odpowiednie od sytuacji trzeba wybrać miejsce wystawy.
Jeżeli nie jesteśmy pewni gdzie się zaprezentować najlepiej zapytać innych okolicznych artystów jakie miejsce polecają. Placówką najbardziej otwartą na amatorów i początkujących artystów jest dom kultury, dlatego warto najpierw tam się udać i porozmawiać.

Jeżeli zaś myślmy o dobrej sprzedaży prac (jeżeli ich poziom jest oczywiście zadowalający) popytajmy w popularnych restauracjach, hotelach, placówkach (itd.) o możliwości zawieszenia paru swoich prac.

4. Czas

Jeżeli wybraliśmy za miejsce dom kultury trzeba obmyślić ile ma trwać część oficjalna, na której wszyscy zainteresowani mogą zamienić z Tobą słówko. Czas nie powinien być krótszy jak 0,5h, a nie dłuższy jak 1,5h. Ze względów, oczywiście na was, autorów. Nikt nie ma całego dnia na stanie przy swoich pracach. Nie ma także sensu siedzieć długo, jeżeli widać, że nikt nowy nie przychodzi, a ludzie już wyszli. Trzeba być elastycznym i świadomym, że czas może się wydłużyć bądź skrócić.

Określmy także do kiedy nasze prace będą do wglądu w danym miejscu.

5.Informacja

Obowiązkowo rozgłośnij wydarzenie. Plakaty, krótkie info do gazety regionalnej. Jeżeli wybrałeś opcje restauracji- jest to niepotrzebne.

Co ma się znaleźć na plakacie:

  • dokładne miejsce wystawy
  • data otwarcia i do kiedy można ją oglądać
  • tytuł
  • zachęcający i zwracający uwagę wygląd graficzny
Plakat musi być spójny z wystawą i tytułem. Ma być także zrozumiały dla każdego.
Mój plakat był zrobiony dość szybko i w prosty sposób.
Najpierw namalowałam tło akwarelą



Potem odpowiednio dopasowałam w programie graficznym jego barwę, nasycenie, kontrast itd.









Dalej, na innej kartce wykonałam szkic konia, który posłużył mi za podkład do dalszej pracy.
Odpowiednio ułożyłam na swojej wykadrowanej kartce i na oddzielnej warstwie namalowałam na tablecie graficznym. Nie wgłębiałam się zbytnio w szczegóły, bo chciałam, aby plakat był spontaniczny i wesoły (nawiązanie do charakteru mojej wystawy)

Na koniec zostało tylko dodać tekst i dać do druku

Tak wygląda skończony plakat:
Zależało mi na plakacie prostym i przejrzystym. Na moje oczko mogłam więcej spędzić nad konikiem, ale czas nie pozwolił.

Najważniejsze, że spełnił swoją rolę: zwracał uwagę i dawał przedsmak tego, co wystawię.

6. Prezentacja

Nie zapomnijmy o tablicy z informacjami o autorze. Gdy jej zabraknie, cała wystawa stanie się bezosobowa, czyli niczyja. Odbiorcy muszą wiedzieć kim jesteś.

7. Klimat

Może jakaś muzyka w tle odpowiednio dobrana do tematu wernisażu? Może jakiś skromny poczęstunek?
Prace też nie mogą być powieszone/postawione bez ładu. Wszystkie działania mają wskazywać na celowe i świadome.

8. Organizacja

Na spokojnie przeanalizuj kilka dni przed czego potrzebujesz i co, kiedy musisz zrobić, najlepiej spisz na kartce. Nie zostawiaj wszystkiego na ostatnią chwilę, to może po prostu się nie udać i kosztować cię dużo stresu.



Gdy już będzie po wszystkim usiądź wygodnie w fotelu z szampanem i rozkoszuj się swoją pierwszą wystawą. Nawet jeżeli nikt prawie nie przyjdzie, albo posypie się bolesna krytyka. To twoja pierwsza wystawa i na sto procent nie wyjdzie idealnie. Po prostu trzeba ją przetrwać i zorganizować następną o wiele lepszą.
Jeżeli zaś wszystko wypaliło, gratuluję i mam nadzieję, że następna będzie jeszcze lepsza i staniesz się rozpoznawalnym artystą w swoim rejonie.

Pozdrowionka i udanych wystaw :)

wtorek, 10 stycznia 2017

Podsumowując 2016, a organizacyjnie o 2017

Miałam nie robić podsumowania, ale temat i czas sprzyja, więc czemu by się nie pokusić?

Witajcie moli mili!
W tym roku nie będzie rozbudowanego podsumowania w marcu, jak to zawsze się składało. Zamykając pewien krótki okres czasu wymagamy od siebie oceny, czy było lepiej, co było źle. Dla mnie czas nabrał formę rzeki, nie da się wydzielić jej odcinka bez odziaływania całej masy. Nie ważny jest rok, nie ważny jest dzień, lecz cały czas. Jednak coś wypadałoby napisać.

"Niger"
Początek roku 2016 był bardzo spokojny i łagodny. Tworzyłam z przyjemności, dla znajomych. Cały czas myślami byłam przy swojej pierwszej wystawie.

Jak to ja, całą organizację pracy szlag trafił.


Okres marzec-czerwiec był bardzo dynamiczny, przygotowywałam się do swojej pierwszej wystawy. Dzielnie rysowałam, malowałam w prawie każdej wolnej chwili aż do samej wystawy w czerwcu. Malowałam i rysowałam w prawie każdej wolnej chwili.

  

 Powyżej prace powstałe w tym okresie, opisane już na blogu

A po wystawie była czarna dziura. Łączyło się z tym wypompowanie weny, brak mobilizującego bodźca, a przede wszystkim brak czasu. Lato pracowałam.

Pojawiło się też znużeniem tematem koni. Zwłaszcza kiedy wysłuchiwałam jęczenia rodziny i znajomych przy kolejnych pracach "znowu konie, kiedy narysujesz coś innego?". Dlatego odcięłam się od koni i zagłębiłam się w tematy postaci i fantasy.

 Razem z rozpoczęciem  roku wzięłam się do pracy. Zapełniłam swój tydzień zajęciami z rzeźby i rysunku. Powstała sterata (ponad 200)szkiców, kilka portretów w glinie i kolejne ćwiczenia z martwą naturą już na fomacie b1. Oczywiście nie pokarzę tego wszystkiego, są to jedynie ćwiczenia, które nie mają dla mnie dużej wagi.




Rok zakończyłam łamiąc blokadę pomysłów malując obraz dla moich znajomych, który pewnie niedługo pojawi się tutaj.

Postęp jest, każda praca, każda chwila spędzona na obserwacji to nowe doświadczenia i umiejętności.
Nie zastanawiam czy stoję w miejscu, czy idę do przodu, po prostu rysuję. Czasem wyjdzie, czasem coś spapram, tak już jest i taki był ten rok, jak i będą kolejne.

Odnośnie bloga, za dużo się tutaj nie działo. Żyłam zupełnie osobno, brak wolnego czasu mnie pokonał. Nie jestem w stanie stwierdzić czy będzie lepiej. Nie da się wykalkulować czasu wolnego, zawsze pojawia się tysiące spraw, które go zabierają. Nie chcę także robić coś na siłę, na "aby było". Jak coś zaczynam- ciągnę do końca jak najlepiej potrafię.


"Rozbrykana dusza"
Pewną sprawą jest, że rozpoczęłam już redagowanie kursu szkicowania. Zbieram rysunki, dodaję nowe treści i mam nadzieję, że ten proces nie potrwa zbyt długo. Pokażę w kursie zupełnie inny i szybszy sposób nauki poprawnego szkicowania, dobry fundament rysunkowy.

Co do dalszych planów, nic nie zdradzę. Często już bywało, że coś obiecywałam i podczas pracy napotkałam ścianę. Z przymusu i obowiązku chciałam to coś zrobić, a jednocześnie blokowałam się tym.

Tyle by było z podsumowania i planów

Bądźcie cierpliwi i czekajcie na następne posty :)