czwartek, 25 grudnia 2014

Troszkę zamieszania

Na blogu będzie troszkę zamieszania. Muszę przenieść bloga na swoje inne konto, ale strona będzie aktywna! Profil Czarna Juelle (twórca, czyli ja) będzie nieaktywny i przeniesiony na profil Julita Oleszuk (Tutaj).

środa, 10 grudnia 2014

Psi portret w jesiennym rytmie


Piesek już skończony. Rysowałam go kredkami ołówkowymi (głównie BIC). Pomysł był w 100% mój.
Mimo mimo małych niedociągnięć jestem zadowolona z efektu :)


piątek, 21 listopada 2014

Jesienny przegląd prac, czyli nadrabiam blogowe zaległości

Słowa nie chcą się sklejać. Ta szara breja za oknem wystarczjąco zniechęca do wszystkiego. Zimno, szaro, ponuro i nawet z psami iść na spacer już nie za bardzo.

Ten czas spędzam albo na nauce, albo na rysowaniu. Już nie ma mowy w zabawę w fotografa, sztuczne światło jest okropne do tego. A szkoda, bo już zaczęłam wkręcać się w to.

Za to tworzenie idzie mi coraz lepiej. Nie wiem od czego zacząć, tyle tego wszystkiego było. A więc po kolei.

 Ćwiczyłam malowanie dłoni.
Coś z czystego natchnienia tylko dwoma kolorami i konik na koszulce. 








Orginalnie koszulke namalowałam tak:
Ale po przeróbce w komuterze prezentuje się lepiej:
Założyłam także nowy szkicownik.
Troszkę w nim powalczyłam z rysowaniem twarzy, z niezbyt ładnym efektem, ale ważne, że idzie mi coraz lepiej.
Troszkę walki z ikonami popkultury:
A teraz rysuję twarz tak:

Dużo rysowałam psów na małe konkursy facebook'owe. Taki przymus kredkowy, sprawił, że je polubiłam :) Dlatego zaopatrzyłam się w nowe, bardzo dobre kredki BIC polecane przez blogowiczkę.


Tutaj piesek o imieniu Bil. Połączenie ołówka z kredkami.








"Skubi" , użyłam ołówka automatycznego, zwykłego, kredek akwarelowych i ołówkowych.
"Pies oszołom", pierwszy rysunek kredkami BIC.
Jamniczek wyszedł już lepiej. Także kredki BIC z dodatkami.
Teraz pracuję nad portretem psa w kompozycji zamkniętej w kole. 
Stwierdziłam, że pasować będą liście dębu z żołędziami. Trzymajcie za mnie kciuki, aby wyszedł :)





poniedziałek, 27 października 2014

Wielkie art podstumowanie

Jak to mam zazwyczaj, gdy otworze "Nowy wpis" mój mózg ogarnia czarna dziura. Zawsze więc piszę na kartce. Dzisiaj mam wyjątkowy nastrój "podsumujący".

Słowa same napłyneły.

Popatrzyłam dziś z boku na swoje dzieło blogowania, facebookowania, czyli zaistnienia dalej niż w swoim maluteńkim miasteczku na Mazurach.
Praca na plastykę, klasa 4 (miałam 11 lat)
Rysowałam, malowałam, wycinałam i cudaczyłam na różne sposoby od zawsze, można powiedzieć od kołyski.

Jako 13-latka poraz pierwszy umieściłam pracę publicznie, dzięki dobroci Malwiny na jej stronie facebookowej zwanej Sojiro Art.

Początki niektórzy nazwaliby koszmarnymi. Załozycielka strony rysowała wtedy (jak i teraz) bajecznie, swoim własnym, wymyślonym stylem głównie konie, czyli to co ja na początku. Większość fanów tej strony mając styczność z moimi pracami szydziła, hejtowała, radziła dobrze jak i źle, a niektórzy nawet zazdrościli.

Pierwszy post trudny był do przełknięcia, polała się fala dobrych jak i złych komentarzy oraz rad. Ale zapodało mi to bardzo dużego kopa od losu, motywacji zdobyłam za stu.

Z każdym kolejnym rysunkiem było lepiej. Sam szkic nie zajmował mi już 3 godziny, (z zegarkiem w ręku!) szedł lekko, szybko i bezboleśnie. Hejtów nadal było sporo, ale nie tak dużo jak na początku. Stopniowo stawałam się coraz lepsza i widać to było w coraz lepszym odbiorze.
Pierwszy "poważny" rysunek konia
Zima2012


Po jakimś czasie założyłam konto Google i tak jakoś się stało, że załozyłam pierwszego w życiu bloga pt."Gdzie marzenia sięgają nieba". Zgromadziłam wokół siebie około 200 osób. Pisałam
wtedy pod pseudonimem Karunia.

Moja akwarelowa interpretacja
Pampero (wiosna 2013)
Podjęłam radykalna i niezwykle trudną decyzję: usunięcie bloga i założenie pod swoim nazwiskiem stronę na facebooku.
Dziś nie żałuję tej decyzji. Na blogu znajdowało się za dużo informacji prywatnych. Gdybym zostawiła bloga na pastwę losu, w końcu doszedłby ktoś do mojego nazwiska po pracach, a nie chciałabym aby treści były wykorzystane przeciwko mnie. Usunięcie było jedynym wyjściem.
2011 rok, akrylowy portret psiaka
Tymczasem na Malwiny stronie leciało nadal sporo hejtów, po których dochodziło się do wniosku, że powinnam rysować IDENTYCZNIE jak ona. Wiadomo, sztuka nie polega na wiernym odtwórstwie, więc nawet nie było mowy, że będę tworzyć identycznie. Było to coraz bardziej nie do zniesienia, więc 1 stycznia powstała moja imienna strona na facebooku. Na drugi dzień po jej otwarciu omal nie spadłam z krzesła przy komputerze.

W ciągu doby zebrało się około 200 całkiem nowych fanów. Na drugi dzień było już 300. Do końca lata zebrało się 1tyś. , a aktualnie jest około 4tyś.
"Jednorożec" zima 2013/2014
"Postret Skubiego" lato 2014
"Elf" wiosna 2014
"Koński spokój" jesień 2014
To był facebook. Teraz powrócę myślami do bloga. Po skasowaniu swojego osobistego zakątka nie wytrzymałam dłużej niż pół roku. Blogowanie bardzo wciąga i jak już zaczynasz pisać, to szanse, że skończyć są równe zeru.

Tylko jaki tytuł? To musi kojarzyć się ze mną, nie być jak Gall Anonim, być niepowtarzalne i ładnie brzmieć. Tytuł przysporzył mi sporo kłopotów.

Pierwszym pomysłem było Julietta Art. Ale było takie powszechne i takie podobne do Julii, a ja przecież mam na imię Julita. Potem było Juelle Art. Następnie Juoart, ale ze względu na ciężkie zapamiętanie nazwy ostatecznie zmieniłam na Jukky Art, która zostanie stałą nazwą.

Dużego grona nie zbudowałam jeszcze. Nie martwi mnie to. Podchodzę to tego ze stoickim spokojem i staram się przede wszystkim pisać dla siebie, a daje mi to sporo frajdy. Mogę uporządkować sobie myśli i mam motywacje, bo przecież należy robić postępy księgując go za pomocą postu na blogu. Każdy wasz komentarz jest ważny dla mnie. Pokazuje, czy ciekawi was, co piszę i tworzę.

Tak więc prowadzę swój artystyczny pamiętnik i nie mam najmniejszego zamiaru porzucić go na pastwę losu, skasować, wymazać z pamięci. Dopóki będę tworzyć, mam nadzieje, że ten blog będzie mi towarzyszył :)

niedziela, 5 października 2014

Filozofia artysty i plener o wschodzie słońca

W życiu czasem następuje moment, kiedy zadajesz pytanie "Po co ja to robię?".

Po co rysuje, czy maluje, te małe kundle z konkursów, skoro nienawidzę tego robić?

Po co patrze na statystyki odwiedzin na facebooku, blogu, czy czym tam jeszcze?

Po co denerwuję się, że mi nie wychodzi jak mi się uwidziało?

Po co staram się zadowolić tym co trzorze obserwatorów(o ile jest ktoś taki)?

Po co czasami ślęczę nad jakimś nosem, czy uchem, które akurat teraz nie daje mi się narysować?

Tak, to bez sensu. Tak samo jak szukanie w internecie ładnego zdjęcia, aby nakreślić ołówkiem jakieś nieznane zwierze, którego nie można dotknąć i obejżeć dookoła.

To dlaczego nie narysuję mojego pieska? Dlaczego nie namaluję tego, co przyśniło mi się w nocy?

Jak widać byłam głucha i ślepa na to, co mnie otacza, a skupiałam się na tym, czego nie znajde w pobliżu.

Postanowiłam to zmienić. Zaczęłam więcej wymyślać, zamiast kopiować.
I tu przyszedł do głowy pomysł z plenerem.

Nie chciałam wyjść o byle jakiej porze i popstrykać jakieś zdjęcia na siłę. Dlatego zaplanowałam pójść tuż przed wschodem słońca. Sprawdziłam najpierw prognozę pogody. Na szczeście miała mi dopisać i cały dzień miał być słoneczny.

Wyszłam więc o 6.20. Mróz był niemiłosierny. Mgła ogarniała wszystko.
Magiczną atmosferę stwożyło jeszcze jezioro na tle lasu. Dużo obserwowałam. Barwę, zmieniającą się pogodę, powolny wchód słońca oraz narrację jaką tworzy mgła.  Oraz dużo innych drobnostek, których teraz nie potrafię wymienić, ale są bardzo ważne w malowaniu i rysowaniu takiej pogody.


Spacer bardzo mnie zinspirował. Widzę już wierzyczkę myśliwską, jak ja namaluję akwarelą...


Morskiego potwora wyłaniającego się zmglistego jeziora...


Pomysłów mi nie brak, biorę się do roboty, bo nic samo się nie zrobi :)

Reszta zdjęć z pleneru:
















środa, 3 września 2014

Taki wstrętny dzień...

Razem z wrzesniem próbuję wziąć się za malowanie.
Dużo dziś nie napiszę, bo mam jakiś taki wstrętny humor, jedynie co, to podrzucę parę ochłapów prac i sprzętu, jakie udało mi się w między czasie zrobić :)
"Wilczek"
szybki szkic weglem

Piesio jako nagroda w konkursie na fb, który sponsorowałam

"Magiczne zawieszenie" 
praca konkursowa na konkurs u Marcysibush