wtorek, 10 stycznia 2017

Podsumowując 2016, a organizacyjnie o 2017

Miałam nie robić podsumowania, ale temat i czas sprzyja, więc czemu by się nie pokusić?

Witajcie moli mili!
W tym roku nie będzie rozbudowanego podsumowania w marcu, jak to zawsze się składało. Zamykając pewien krótki okres czasu wymagamy od siebie oceny, czy było lepiej, co było źle. Dla mnie czas nabrał formę rzeki, nie da się wydzielić jej odcinka bez odziaływania całej masy. Nie ważny jest rok, nie ważny jest dzień, lecz cały czas. Jednak coś wypadałoby napisać.

"Niger"
Początek roku 2016 był bardzo spokojny i łagodny. Tworzyłam z przyjemności, dla znajomych. Cały czas myślami byłam przy swojej pierwszej wystawie.

Jak to ja, całą organizację pracy szlag trafił.


Okres marzec-czerwiec był bardzo dynamiczny, przygotowywałam się do swojej pierwszej wystawy. Dzielnie rysowałam, malowałam w prawie każdej wolnej chwili aż do samej wystawy w czerwcu. Malowałam i rysowałam w prawie każdej wolnej chwili.

  

 Powyżej prace powstałe w tym okresie, opisane już na blogu

A po wystawie była czarna dziura. Łączyło się z tym wypompowanie weny, brak mobilizującego bodźca, a przede wszystkim brak czasu. Lato pracowałam.

Pojawiło się też znużeniem tematem koni. Zwłaszcza kiedy wysłuchiwałam jęczenia rodziny i znajomych przy kolejnych pracach "znowu konie, kiedy narysujesz coś innego?". Dlatego odcięłam się od koni i zagłębiłam się w tematy postaci i fantasy.

 Razem z rozpoczęciem  roku wzięłam się do pracy. Zapełniłam swój tydzień zajęciami z rzeźby i rysunku. Powstała sterata (ponad 200)szkiców, kilka portretów w glinie i kolejne ćwiczenia z martwą naturą już na fomacie b1. Oczywiście nie pokarzę tego wszystkiego, są to jedynie ćwiczenia, które nie mają dla mnie dużej wagi.




Rok zakończyłam łamiąc blokadę pomysłów malując obraz dla moich znajomych, który pewnie niedługo pojawi się tutaj.

Postęp jest, każda praca, każda chwila spędzona na obserwacji to nowe doświadczenia i umiejętności.
Nie zastanawiam czy stoję w miejscu, czy idę do przodu, po prostu rysuję. Czasem wyjdzie, czasem coś spapram, tak już jest i taki był ten rok, jak i będą kolejne.

Odnośnie bloga, za dużo się tutaj nie działo. Żyłam zupełnie osobno, brak wolnego czasu mnie pokonał. Nie jestem w stanie stwierdzić czy będzie lepiej. Nie da się wykalkulować czasu wolnego, zawsze pojawia się tysiące spraw, które go zabierają. Nie chcę także robić coś na siłę, na "aby było". Jak coś zaczynam- ciągnę do końca jak najlepiej potrafię.


"Rozbrykana dusza"
Pewną sprawą jest, że rozpoczęłam już redagowanie kursu szkicowania. Zbieram rysunki, dodaję nowe treści i mam nadzieję, że ten proces nie potrwa zbyt długo. Pokażę w kursie zupełnie inny i szybszy sposób nauki poprawnego szkicowania, dobry fundament rysunkowy.

Co do dalszych planów, nic nie zdradzę. Często już bywało, że coś obiecywałam i podczas pracy napotkałam ścianę. Z przymusu i obowiązku chciałam to coś zrobić, a jednocześnie blokowałam się tym.

Tyle by było z podsumowania i planów

Bądźcie cierpliwi i czekajcie na następne posty :)


1 komentarz:

  1. Pięknie rysujesz! Naprawdę nie mogę się napatrzeć na twoje rysunki ♥
    zwykle-kreski.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń