Witajcie!
Bardzo ucieszyłam się z tak miłych komentarzy pod ostatnim postem. (Ej, weźcie troche mnie zbanujcie) Jestem ciekawa czy ten konik przypadnie wam do gustu.
Na wystawie miało go nie być z powodu braku czasu na rysowanie. Pozatym po narysowaniu 1/3 jakimś cudem na papierze (no może nie cudem) pojawiła się złowroga kałuża wody.... Szybko za chusteczkę... ale i tak papier się pofalował. Prasowanie pomogło tylko trochę. Nadal widoczne były przydkie fałdy, plama miała około 10 cm, więc nie dało się tego zamaskować. Rysować, czy nie rysować? Trzy dni przed wystawą dałam sobie spokój ze zdążeniem na czas. Szkoda mi było rysunku, bo bardzo chciałam, aby powstał, dlatego powolutku kończyłam z zamiarem zawieszenia rysunku u siebie w pokoju- ot tak tylko dla siebie.
Dzień przed wystawą coś mnie tknęło, aby go skończyć. Więc na łeb na szyję pół nocy rysowałam, trochę snu i od rana znowu rysowałam. Skończyłam około 10.00, szybko zabezpieczyłam fiksatywą i tak oto konik skończony! Jest to ostatni koń jakiego rysowałam, teraz zajmuję się zupełnie innymi tematami, o czym już niedługo. (nie płacznie, konie wrócą, ale jeszcze nie teraz)
![]() |
Tytuł: Dressage Format: 58cm/70cm Technika: ołówek |
Rysunek na lekko kremowym, fakturowym brystolu.
To tyle na dziś,
Trzymajcie się miło i do następnego!
I jeszcze jedno:
Kto wyłapie jako pierwszy błąd w anatomi zgarnia dedykację w kolejnym poście (tylnie nogi są w porządku, to skrót perspektywy)