poniedziałek, 27 października 2014

Wielkie art podstumowanie

Jak to mam zazwyczaj, gdy otworze "Nowy wpis" mój mózg ogarnia czarna dziura. Zawsze więc piszę na kartce. Dzisiaj mam wyjątkowy nastrój "podsumujący".

Słowa same napłyneły.

Popatrzyłam dziś z boku na swoje dzieło blogowania, facebookowania, czyli zaistnienia dalej niż w swoim maluteńkim miasteczku na Mazurach.
Praca na plastykę, klasa 4 (miałam 11 lat)
Rysowałam, malowałam, wycinałam i cudaczyłam na różne sposoby od zawsze, można powiedzieć od kołyski.

Jako 13-latka poraz pierwszy umieściłam pracę publicznie, dzięki dobroci Malwiny na jej stronie facebookowej zwanej Sojiro Art.

Początki niektórzy nazwaliby koszmarnymi. Załozycielka strony rysowała wtedy (jak i teraz) bajecznie, swoim własnym, wymyślonym stylem głównie konie, czyli to co ja na początku. Większość fanów tej strony mając styczność z moimi pracami szydziła, hejtowała, radziła dobrze jak i źle, a niektórzy nawet zazdrościli.

Pierwszy post trudny był do przełknięcia, polała się fala dobrych jak i złych komentarzy oraz rad. Ale zapodało mi to bardzo dużego kopa od losu, motywacji zdobyłam za stu.

Z każdym kolejnym rysunkiem było lepiej. Sam szkic nie zajmował mi już 3 godziny, (z zegarkiem w ręku!) szedł lekko, szybko i bezboleśnie. Hejtów nadal było sporo, ale nie tak dużo jak na początku. Stopniowo stawałam się coraz lepsza i widać to było w coraz lepszym odbiorze.
Pierwszy "poważny" rysunek konia
Zima2012


Po jakimś czasie założyłam konto Google i tak jakoś się stało, że załozyłam pierwszego w życiu bloga pt."Gdzie marzenia sięgają nieba". Zgromadziłam wokół siebie około 200 osób. Pisałam
wtedy pod pseudonimem Karunia.

Moja akwarelowa interpretacja
Pampero (wiosna 2013)
Podjęłam radykalna i niezwykle trudną decyzję: usunięcie bloga i założenie pod swoim nazwiskiem stronę na facebooku.
Dziś nie żałuję tej decyzji. Na blogu znajdowało się za dużo informacji prywatnych. Gdybym zostawiła bloga na pastwę losu, w końcu doszedłby ktoś do mojego nazwiska po pracach, a nie chciałabym aby treści były wykorzystane przeciwko mnie. Usunięcie było jedynym wyjściem.
2011 rok, akrylowy portret psiaka
Tymczasem na Malwiny stronie leciało nadal sporo hejtów, po których dochodziło się do wniosku, że powinnam rysować IDENTYCZNIE jak ona. Wiadomo, sztuka nie polega na wiernym odtwórstwie, więc nawet nie było mowy, że będę tworzyć identycznie. Było to coraz bardziej nie do zniesienia, więc 1 stycznia powstała moja imienna strona na facebooku. Na drugi dzień po jej otwarciu omal nie spadłam z krzesła przy komputerze.

W ciągu doby zebrało się około 200 całkiem nowych fanów. Na drugi dzień było już 300. Do końca lata zebrało się 1tyś. , a aktualnie jest około 4tyś.
"Jednorożec" zima 2013/2014
"Postret Skubiego" lato 2014
"Elf" wiosna 2014
"Koński spokój" jesień 2014
To był facebook. Teraz powrócę myślami do bloga. Po skasowaniu swojego osobistego zakątka nie wytrzymałam dłużej niż pół roku. Blogowanie bardzo wciąga i jak już zaczynasz pisać, to szanse, że skończyć są równe zeru.

Tylko jaki tytuł? To musi kojarzyć się ze mną, nie być jak Gall Anonim, być niepowtarzalne i ładnie brzmieć. Tytuł przysporzył mi sporo kłopotów.

Pierwszym pomysłem było Julietta Art. Ale było takie powszechne i takie podobne do Julii, a ja przecież mam na imię Julita. Potem było Juelle Art. Następnie Juoart, ale ze względu na ciężkie zapamiętanie nazwy ostatecznie zmieniłam na Jukky Art, która zostanie stałą nazwą.

Dużego grona nie zbudowałam jeszcze. Nie martwi mnie to. Podchodzę to tego ze stoickim spokojem i staram się przede wszystkim pisać dla siebie, a daje mi to sporo frajdy. Mogę uporządkować sobie myśli i mam motywacje, bo przecież należy robić postępy księgując go za pomocą postu na blogu. Każdy wasz komentarz jest ważny dla mnie. Pokazuje, czy ciekawi was, co piszę i tworzę.

Tak więc prowadzę swój artystyczny pamiętnik i nie mam najmniejszego zamiaru porzucić go na pastwę losu, skasować, wymazać z pamięci. Dopóki będę tworzyć, mam nadzieje, że ten blog będzie mi towarzyszył :)

1 komentarz:

  1. super, że powróciłaś na bloga, bo to zawsze dodatkowa motywacja do pracy. Faktycznie widać duży postęp, to takie miłe kiedy się rysuje i widać, że nowy rysunek jest lepszy niż poprzedni :)
    pozdrawiam
    creativamente
    creativamente-o-sztuce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń