wtorek, 18 września 2018

Do czego wykorzystać niechciane kredki?

Na pewno każdy kto siedzi trochę w rysowaniu kredkami zna to uczucie kiedy kupuje zestaw, który miał służyć do wszystkiego, miał być tym perfekcyjnym, wymarzonym. Trzymamy opakowanie patrząc na kolorki, oczki się świecą, planujemy wielkie realizacje, chwytamy kredki przykładamy do papieru ... a okazują się najgorszymi jakie miało się w łapkach. 
Często budżet nie pozwala na zakup nowych, dobrych, często drogich kredek i niestety jesteśmy skazani na słabsze. Co więc z nimi możemy zrobić?



W internecie jest tona recenzji kredek, co jest często oglądane aby móc kupić wymarzone przybory. Minimalizuje to trafienie złego produktu. Wtedy wiemy czego się spodziewać po przyborach, ale nie mamy pewności czy akurat do nas będą dopasowane kredki. Każdy ma inny gust i rękę. Polecam popytać znajomych czy mają kredki z firmy co nas interesuje, może pożyczą na mały teścik.
Dobrze też kupić kredkę lub kilka na sztuki, będzie to mały wydatek w stosunku do całego pudełka.

Ale niestety zdarza się natknąć na ten niechciany egzemplarz. Oczywiście odradzam wściekłe wrzucanie do kosza (mimo że damy wtedy sobie miły upust emocji), bo najzwyczajniej szkoda. Pamiętajmy że marnotractwo to wykałaczka w oko naszej kochanej Ziemi. Warto dlatego pomyśleć co takiego można z nimi zrobić.
Zdarzyło się, że znalazłam się w takiej sytuacji, więc z chęcią się podzielę moimi pomysłami.



Opcja nr 1: szkice pod rysunek

Nie muszę mówić jakie denerwujące jest wymazywanie ołówka, dzięki któremu robiło się szkic. Moje lenistwo jest na tyle duże, że całkiem porzuciłam szkic ołówkiem przy rysowaniu kredkami czy malowaniu akwarelą. Po prostu zapominam wymazaniu ołówka, a potem denerwuję się, że tam jest i nie da się go wymazać.

Potrzeba matką wynalazku i zastosowania.
Sięgnęłam po kiedyś kupione kredki Staedtela ołówkowe (zbyt kusiło sprawdzenie czy ich ABS działa, więc trzeba było kupić), które świetnie się wymazują zwykłą gumką (tak, ich ABS działa, testowałam na 'przypadkowym' wysypaniu na płytki i to nie raz). Okazało się, że nadały się do szkicu genialnie. Mają jasne kolory, które w efekcie końcowym zanikały w rysunku i malarstwie. Wieść o porzuceniu wymazywania ołówka wprawiła mnie w euforię.

Myślę, że każde twardsze kredki będą nadawać się do szkicu. Tylko warto kolor odpowiednio dobrać do kolorystyki obrazka.

Opcja nr 2: Tło

Tło to istota zżerająca nasze kredki w tempie ekspresowym. Nasze serduszko dostaje wielkich palpitacji, kiedy kurczą się nasze ukochane kredki.
Lepiej więc zachować zdrowe serduszko i sięgnąć po te gorsze kredki, a niech giną zarysowując rozległe powierzchnie.

Tutaj połączyłam kredki i akwarelę
Opcja nr 3: Poznanie kredki

Istnieje też sytuacja, że zakupiliśmy drogie medium i nie trafiło w nasz gust. Opcja świetna dla osób ambitnych, to poznanie ich charakterystyki, może nauczymy się czegoś nowego?
Mamy szeroki wachlarz zapoznawczy: zróżnicowany papier, różne sposoby stawiania kreski, oglądanie szpica pod lupą, test trwałości na upadki (jeżeli są odporne na upadki), co się dzieje jak poznamy je z inną rasą kredek... i tak w nieskończoność.
Dobrym pomysłem jest przekopanie internetu w celu znalezienia osób, które nimi rysują. Na pewno w ich pracach znajdziemy jakieś wskazówki.

Opcja nr 4: Próba łączenia z innymi mediami

To bardzo rozwijająca opcja. Czysty pretekst do eksperymentów i łączenia różnych technik. Może połączymy kredki z pastelami, akwarelami, akrylami... Może znajdziemy połączenie idealne dla nas.



Opcja nr 5: Zestaw w plener

Wszelkie rysowanie poza naszym bezpiecznym gniazdkiem w domu może się mocno odbijać na kredkach. Zestaw plenerowy skazany jest na życie w ciężkich warunkach. Nie raz zdarzyło mi się upuścić kredki, czy zalać kawą. Opcja z gubieniem, zostawianiem na noc na zewnątrz czy porwaniu przez zwierzaka też wchodzi w grę.
Szkoda nerwów, aby ofiarą padł nasz ukochany zestaw, lepiej poświęcić ten gorszy.

Opcja nr 6: Wyzbycie się

Niestety bywa tak, że nie przydają nam się do niczego. Kredki płaczą w kącie i tylko kurzą się. A może jest wokół ciebie ktoś, kto marzy o takich kredkach? Zrób mu niespodziankę, na pewno osoba będzie wdzięczna.
Można też oddać do pobliskiej szkoły, świetlicy czy domu pomocy. Na pewno kredki będą szczęśliwe z takiego losu.

Gdy produkt jest dobrej jakości można spróbować odzyskać część funduszy i sprzedać za połowę ceny. Nie zapomnijcie powiedzieć Goodbye niechciane kredki.



Może macie jeszcze jakieś pomysły? Piszcie w komentarzach
Razem zażegnamy erę niechcianych kredek!

Pozdrowionka i do następnego

1 komentarz:

  1. Fajny temat posta, faktycznie często się zdarza kupić kredki, które potem leżą, też takie mam i...nic z nimi nie robię, po prostu leżą i się kurzą, bo nie mam serca wyrzucić, ale po twoim poście może użyję ich pod szkic lub na tło;)

    OdpowiedzUsuń