czwartek, 21 maja 2015

Troszkę o kursach w plp

Hejoo
Bardzo zaniedbałam bloga, a mam tyle do napisania!
Z czasem kiepsko, więc opisze najkrócej jak się da :)
W kwietniu byłam na kursach przygotowawczych do egzaminu wstępnego do PLP (państwowe liceum plastyczne). Ogólnie- załamka. Z farbami nie mogłam się dogadać, a z gliną tym bardziej. Nie przepadam za tą szarą, wilgotną masą (bez urazy), jest irytująca. O ołówku nie wspomne. Po 5 godzinach kursów, wstaniu przed słońcem i godzinnym powrocie nie miałam ochoty na nic.
Jeszcze nigdy nie bolała mnie tak ręka od rysowania i malowania!
Tydzień później lepiej mi poszło z gliną, a ołówek i farby też słabo.
Resztę prac z kursów pokażę w następnym poście.

A więc wzięłam się poważnie do roboty. Egzaminy same się nie zaliczą. Bardzo pomocna okazała się pewna forumowiczka Yss pracująca w ASP.
Koniki, psiaczki, kociaczki na razie porzuciłam, a rysuje same.... pudła? Tak, właśnie pudła. Mogłoby wydawać się to nudne, ale powoli nawet podoba mi się to. Jest bardzo wciągające, nawet nie wiem kiedy mija czas :) A i pudłami się z wami podzielę ;)

 Oraz jedną akrylową martwą:
Mam tydzień, dam rade się ogarnąć do egzaminów (1,2/06)?

2 komentarze:

  1. o tak, wiem, że to irytujące jak sie chce porysować coś fajnego a tu trzeba tylko martwą naturę ciągle :)
    dasz rade na egzaminach powodzenia!

    pozdrawiam
    creativamente
    creativamente-o-sztuce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie potrafię malować.Podziwiam Twoje prace.Powodzenia na egzaminach.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń